Pomimo, że były do tej pory sprawy bardziej dotkliwe niż prawa autorskie i prawa własności, to właśnie one zrobiły jeden z ważniejszych kroków w naszej komunikacji z rządem:

Możemy powiedzieć ze wczorajszy marsz mający ma celu wyrażenie swojej niechęci do paktu SOPA, był szybką i sprawnie skrzykniętą akcją przy użyciu Facebook.

Młodzi ludzie w Polsce wyszli na ulice, nikt nie musiał ich do tego namawiać. Wygląda to tak jakby miarka się przebrała. Nie chcemy już biernie śledzić tego co się w kraju dzieje.

Premier mówi wprost, że nie da się zastraszyć szantażem ze strony Internetu. Zapomina ze Internet to nie masa bez twarzy. Internet to zbiór frustratów, którym ktoś kogo nie znają próbuje mieszać w ich świecie.

Francja, Irlandia czy Niemcy to kraje z większa tradycja wychodzenia na ulice niż my. My postawiliśmy wczoraj swój pierwszy krok. Potrzebny był Facebook, ale dobrze że wreszcie bańka pękła.

Obywatele innych państw wychodzą częściej na ulice mówić o swoich racjach. Najwyraźniej to jedyna i ostatnia metoda dyskusji z wszechwiedzącym rządem jaka nam pozostała. Jest Jeszcze wiele tematów do „przegadania”.

Praktycznie każda warstwa społeczna ma swój problem który jest ignorowany przez Państwo. Faktycznie, poziom pochodów daje jeszcze sporo do życzenia, ale wszystko to da się dopracować. Minie wściekłość, zacznie się walka na bardziej rzeczowe argumenty. Póki co trzeba walczyć na tym samym poziomie co klasa rządząca – niskim.